Ciężko powstrzymać żywioł, ale można wesprzeć poszkodowanych. Ścianka wspinaczkowa z Kłodzka liczy straty po powodzi. Jest już aktywna zrzutka.

Ścianka wspinaczkowa „Hold School Climbing” w Kłodzku została zalana. Woda sięgała tam aż do 2,5 metra! Właściciel obiektu Dawid Firlit stracił nie tylko ściankę, ale również środki do życia. – Panel wspinaczkowy to nasze jedyne źródło utrzymania. Mam dwójkę małych dzieci. Na ścianie zatrudniona jest moja mama i brat, któremu za miesiąc ma urodzić się pierwsze dziecko – wyjaśnia Dawid.

Kłodzko to miasto powiatowe na Dolnym Śląsku. Aktualnie to jedno z miejsc najmocniej doświadczonych przez powódź. Ulice i domy były zalewane przez wody z Nysy Kłodzkiej oraz Młynówki. Stan Nysy Kłodzkiej wynosił rekordowe 798 centymetrów (w 1997 roku było to 655 cm). Wielka woda nie ominęła również otworzonej w 2022 roku ścianki wspinaczkowej.

Właściciel hali przeprowadził się do Kłodzka z rodziną cztery lata temu z Francji. Po dwóch latach postanowił otworzyć pierwszą w tej części Sudetów ściankę wspinaczkową. Interes nie przynosił dużych dochodów, ale jednoczył środowisko wspinaczkowe. Trenowały tam dzieci i młodzież oraz rozwijała się współpraca ze szkołami i świetlicami. Wszystko szło w dobrym kierunku, aż do niedzieli 15 września 2024 roku.

Dawid prowadzi panel wspinaczkowy na ulicy Połabskiej w Kłodzku. – Woda zniszczyła doszczętnie recepcję, szatnie, infrastrukturę, toalety, łazienki, salkę urodzinową – wymienia właściciel. Na terenie hali zostały zmagazynowane również materiały budowlane do remontu strefy kawiarnianej. – Było tam dziewięć ogromnych szyb, które mieliśmy montować przed okresem zimowym. Cała paleta ważąca kilka ton przewróciła się, a wszystkie szyby się rozbiły. Musieliśmy uważać, żeby się nie pociąć przemieszczając się do szatni – dodaje.

Próbowano ratować co się dało, ale meble i wykończenia z drewna z biegiem godzin gniją i nadają się tylko do wyrzucenia. To samo dotyczy ogromnego, wykonanego na zamówienie materaca, który był pod spray wallem. Wchłonął wodę jak gąbka i nie da się go podnieść nawet w kilka osób.

Straty jest bardzo ciężko oszacować. Dawid poprosił już o wykonanie ekspertyzy, ale nie wiadomo jaka będzie sytuacja na rynku budowlanym. Z mapy zniknęło również Stronie Śląskie i Lądek, więc zmienią się zapewne ceny materiałów i robocizny. Wstępnie na odbudowanie ściany od zera potrzeba około 100 tys. zł i taki jest cel końcowy założonej we wtorek zrzutki na portalu Pomagam.pl. Na ten moment zebrano już ponad 35 tys. zł. Link do zrzutki: pomagam.pl/pw9ctb

Mieszkańcy Kłodzka z lękiem patrzyli na rosnący poziom Nysy. Dawid starał się zabezpieczyć wejście do hali workami z piaskiem. W popłochu wynosili stamtąd różne rzeczy, ale nikt do końca nie wierzył, że skala zniszczeń będzie tak duża. –  W niedzielę rano przedostaliśmy się pod ściankę w woderach. Na podwórku było już wody po pas, ale żeby dostać się na halę trzeba wejść po schodach. Zajrzeliśmy tam i widzieliśmy, że wody jest na około 10 centymetrów, więc pomyśleliśmy, że skończy się na sprzątaniu i ruszymy z sekcjami. Ale w nocy przyszła spiętrzona fala z pękniętej tamy w Stroniu Śląskim i ścianę zalało na ponad 2.5 metra – wyjaśnia właściciel.

 

Ściana wspinaczkowa była oczywiście ubezpieczona. – Jestem po spotkaniu z rzeczoznawcą. Zobaczymy jak to się rozwinie, ale wygląda, że ubezpieczycielem będziemy musieli toczyć batalię. Wykonamy też swoje ekspertyzy. Wszystko może rozciągnąć się w czasie. To jest jeden wielki znak zapytania – mówi Dawid.  –Całe życie byłem przeciwny zrzutkom i nigdy nie odważyłbym się organizować zbiórki na budowanie biznesu, na którym będę zarabiał, ale tu sytuacja jest inna. My nie będziemy mieli z czego żyć – dodaje.

Dla Dawida i jego najbliższych najważniejsze jest, żeby odbudować ścianę. Na razie właściciel wspólnie ze znajomymi i wolontariuszami ze ścianki starają się uporządkować halę. Wynoszą zniszczone meble i śmieci, sprzątają pozostawiony przez falę muł. – Bardzo dziękuję wszystkim zaangażowanym dotąd osobom. Cztery lata temu przeprowadziłem się do Kłodzka z Francji. Nie znaliśmy tu nikogo, więc większość przyjaciół to osoby z panelu. Mieszkamy krótko, ale jesteśmy emocjonalnie związani z tym miejscem. To było coś więcej niż praca – kończy Dawid.

Jeśli chcielibyście wesprzeć zbiórkę, to możecie to zrobić w tym miejscu: pomagam.pl/pw9ctb

Ścianka przed powodzią. W tym miejscu trenowało wiele dzieci z całego powiatu

 

Dawid z żoną Albane i dziećmi po otwarciu ścianki

Autor tekstu: Agata Kajca (mama w skałach)

https://facebook.com/mamawskalach/
IG: @mamawskalach


Wszystkie zdjęcia pochodzą z archiwum Dawida Firleja.

Skomentuj