Podkarpacka piaskownica – Czarnorzeki i Kamień Leski

Zbliżająca się małymi krokami jesień wydaje się dobrym momentem na planowanie wspinaczki w piachach. Wrzesień jest przeważnie chłodniejszy, bardziej suchy i mniej deszczowy niż gorące lato, więc skała pozwala w pełni wykorzystywać swoje tarcie. W Polsce mamy piękne rejony piaskowcowe – najbardziej znane są Góry Stołowe, kilka skałek na zachodzie Polski oraz rejony znajdujące się na Podkarpaciu. I to właśnie na tym ostatnim miejscu skupiamy dziś naszą uwagę. Wyprawę po skałach podkarpackiach zaczynamy od Czarnorzek i Kamienia Leskiego.

Opis podkarpackich piachów pod kątem wspinania w nich z dziećmi, zacząć wypada mi od paru zastrzeżeń. Po pierwsze, „podkarpackie” znaczy tu nie tylko te leżące w województwie ze stolicą w Rzeszowie, ale ogólnie, położone pod Karpatami – a więc również w Małopolsce, a znalazłyby się także i takie w województwie śląskim. Po drugie, nie znajdziemy tu aż tak przyjaznych rodzinnemu wspinaniu rejonów, jak te które opisywałem we wpisie „Z dziećmi w Tatrach„- z „socjalem” w Tatrzańskiej Kotlinie czy na Vapence mało któremu rejonowi łatwo się zresztą równać. Będzie to więc raczej przegląd podkarpackich piachów ze wskazaniem na te najbardziej atrakcyjne wspinaczkowo i jednocześnie sprzyjające wspinaniu z dzieciakami.

W kwestii charakteru wspinania – w podkarpackich piachach spotkamy praktycznie wyłącznie drogi obite – i to dość gęsto. Ewentualne dłuższe odległości między przelotami mogą czasem wynikać z jakości skały
– w piaskowcu bywa tak, że nie zawsze w każdym miejscu drogi możliwe jest osadzenie ringa. Można tu używać magnezji, ale biorąc pod uwagę ciemny kolor skały, tym bardziej niż gdzie indziej wypada stosować ją
z umiarem i czyścić po sobie drogi, zwłaszcza „tickmarki”, które na wielu technicznych, często nieonsajtowych drogach, mogą zepsuć innym zabawę z odczytywania zaklętej w skale sekwencji ;).

Można też wędkować, ale problemem jest tutaj nie tyle kwestia stylu, ale ochrony skały – na drogach kończących się na dużych półkach lub na szczycie, stanowiska położone są daleko od krawędzi ściany i pracująca góra – dół lina potrafi wyrzeźbić w niej głębokie rowki. Dla niewrażliwych na tę kwestię warto wspomnieć, że nie pozostaje to również bez wpływu na stan liny;). Z tego typu stanowisk należy również zjeżdżać samodzielnie, gdyż opuszczanie wywołuje podobny efekt. Piaskowiec wymaga też cierpliwości – nie wspinamy się w mokrej skale, czekamy aż naprawdę wyschnie albo odpuszczamy wspinanie. To, że trudno przejść tarciowe drogi w mokrej skale to jedno, ale ważniejsze jest to, że nawet lekko wilgotny piaskowiec staje się bardzo kruchy i łatwo o urwanie nie tylko pojedynczych chwytów, ale czasem i większych fragmentów skały.

Czarnorzeki Kamieniec Eigerek a w tle Słoneczna Turnia (fot. Ł. Kosut)

Ostatnia uwaga ma bardziej osobisty charakter i pamiętajcie o niej, jeżeli poczujecie się rozczarowani długością podkarpackich dróg czy też jakością skały. Choć dawno, dawno temu kilka pierwszych dni swojego wspinania spędziłem na Jurze, to jednak to podkarpackie piachy, a dokładnie okolice Czarnorzek, traktuję jako swój pierwszy i po dziś dzień najważniejszy dla siebie rejon.
Urzekło mnie tam i samo wspinanie,  położenie  skał na łagodnych, lesistych wzgórzach, rozpościerające się z wielu miejsc widoki na Bieszczady, Beskid Niski, a w bardzo dobrych warunkach – nawet na Tatry, nie bez znaczenia była też pewnie przeważająca w tym rejonie cisza i spokój w skałach.

Mimo że od tamtego czasu odwiedziłem wiele skalnych rejonów, niedaleko mam przecież na świetne słowackie skały, a o wyjazd na West łatwiej mi niż kiedykolwiek – to jednak wciąż wypad w piachy budzi we mnie dreszczyk emocji większy, niż jakikolwiek inny. No cóż – z uczuciami się nie dyskutuje, a więc i poniższy opis może nie być do końca obiektywny. „Widziałem góry większe, wspanialsze
i bardziej majestatyczne. W góry piękniejsze od Tatr jednak nie wierzę” – pisał o naszych najwyższych górach Stanisław Zieliński. Parafrazując te słowa – ja nie wierzę w skałki piękniejsze niż podkrośnieńskie piachy ;).


Informacje praktyczne:

📖 Najbardziej aktualne topo Czarnorzek oraz Kamienia Leskiego znajdziemy w przewodniku Grzegorza Rettingera
„Beskid Niski i Pogórze Karpackie”.

🛏  Noclegi : kwatery można znaleźć w licznych agroturystykach pod zamkiem, z których dojdzie się pod Kamieniec na piechotę. Wygodną opcją są również domki na wynajem w Czarnorzekach, w okolicach wyciągu. Kilka kilometrów od skał znajduje się dość drogi hotel. Jeśli cenicie bliski dostęp do sklepów i knajpek (których brak w Czarnorzekach), to możecie wybrać opcję noclegu
w oddalonym około 10 kilometrów Krośnie. Jest tam sporo tanich mieszkań na krótki wynajem. W przypadku Kamienia Leskiego nie znajdziemy noclegów przy skałach, ale w okolicy – a to już brama w Bieszczady, bez problemu znajdą się jakieś agroturystyki, domki na wynajem oraz mieszkania w Lesku i Sanoku.


Skały Czarnorzeckie


📍 Kamieniec

Kilka sektorów rozsianych wokół Czarnorzek, wsi położonej około 10 kilometrów na północ od Krosna, to na pewno najatrakcyjniejsze wspinaczkowo miejsce na Podkarpaciu. Najbardziej wśród nich sprzyjającym rodzinnemu wspinaniu jest jednocześnie rejon najbardziej ciekawy wspinaczkowo, przynajmniej spośród tych legalnie dostępnych (w rezerwacie „Prządki” asekurację usunięto
w latach 90-tych ubiegłego wieku i nie jest on formalnie udostępniony do wspinania).  Kamieniec – bo o nim mowa – to grupa kilku skał położonych pod noszącym tę samą nazwę zamkiem, którego to historia zainspirowała Aleksandra Fredrę do napisania „Zemsty”. Zamek możemy zresztą zwiedzić po wspinaniu, a nawet w przerwie między wstawkami.

Dojście do sektora nie jest wymagające. Z parkingu na poboczach pod zamkiem schodzimy pod skały szutrową drogą przez około sto metrów (minimalnie dalej mamy z płatnego parkingu położonego przy restauracji „Mocium Panie”). Na zakręcie szutrowej drogi stoi wiata oraz stół z ławeczkami, stanowiące dogodne miejsce do rozłożenia biwaku. Tuż nad wiatą wznosi się najwyższa na Kamieńcu północna ściana Krowiej Turni.

Czarnorzeki Kamieniec filar Mniejszego Zła VI.3+ na Krowiej Turni (fot. Ł. Kosut)

Na Krowiej Turni znajdziemy obowiązkowe klasyki rejonu jak Mniejsze Zło VI.3+ i Mały Gladiator VI.4, ale też szereg łatwiejszych, bardzo estetycznych i ciekawych propozycji, takich jak Krowia Droga V (do stanu na półce z dwóch ringów, przedłużenie na szczyt, jak najbardziej możliwe do zrobienia na jeden wyciąg, to VI.1/1+, po nim musimy już zjechać samodzielnie ze stanu z dwóch ringów – tarcie byłoby już zbyt duże na opuszczanie). Warty uwagi jest również Krowi Środek VI- (również do stanu na półce), Alibaba VI.1 (koniec na dużej półce, stanowisko z dwóch ringów).

Po drugiej stronie drogi, tuż nad nią, leżą trzy niewysokie skałki – Kursowe. Najniższa z nich oferuje jedynie wspinanie bez liny,
w dość dużym zakresie trudności – od okolic 6A po 7C, środkowa kilka krótkich, przeważnie rajbungowych w charakterze dróg
o niewygórowanych trudnościach, choć Dragon za VI.2+ potrafi dostarczyć sporej dawki pokory nieprzyzwyczajonym do takich formacji wspinaczom. Za Kursowymi znajdziemy kolejny fragment płaskiego terenu, który może być dogodnym miejscem do rozłożenia pikniku dla wspinających się na tyłach Kursowej III, niewielkim Eigerku (warte polecenia są tu Muminki i Bulinki za VI.1+ czy wymagająca, bulderowa Kryska na Tygryska VI4./4+) oraz na części ścian drugiej co do wysokości skały Kamieńca – Słonecznej Turni. Na tej ostatniej wypada zmierzyć się z jedną z pierwszych dróg rejonu – Rysą Okularnika, gdzie mimo szóstkowych trudności trzeba liczyć się z wspinaniem całym ciałem i piachem sypiącym się do oczu ;).
Trudniejsze i ciekawe propozycje na Słonecznej to Przedwyborcze dywagacje i Falkirk za VI.3 oraz będący prostowaniem tej ostatniej Grunwald 1410 wyceniany na VI.5.

Za Słoneczną położone są kolejne dwie wspinaczkowo atrakcyjne skałki, wyrastające jednak ze stromego zbocza – Bąbel,
z jednym z wymagających klasyków rejonu – Thorinem Dębową Tarczą za VI.4+ oraz Narożna Turnia. W sąsiedztwie Kamieńca znajdziemy jeszcze Smoczy Grzbiet, ale jest to zdecydowanie koneserski rejonik ;).

Czarnorzeki Kamieniec, wiata i ławeczki pod najwyższą ścianą Krowiej Turni. Pod wiatką można się nie tylko schować, ale i rozgrzać na listwach (fot. Ł. Kosut)

Czarnorzeki Kamieniec w miarę płaskie miejsce między Kursowymi a Eigerkiem (fot. Ł. Kosut)

📍 Strzelnica

Drugim co do popularności rejonem Skałek Czarnorzeckich jest Strzelnica, położona kilka kilometrów na wschód od Kamieńca. Rejon ten jest niestety nieco mniej przyjazny rodzinnemu wspinaniu – pod skały i wzdłuż nich lepiej przemieszczać bez wózka, nie ma pod nimi takiej ilości miejsca jak na Kamieńcu, ale na pewno i tutaj da się tutaj podziałać z dzieciakami. Sektor ma nieco inny charakter od skał pod zamkiem – poza Wielbłądem, osobną i nieco wyższą turnią, jest to długi mur skalny, przeważnie niewielkiej, maksymalnie kilkunastometrowej wysokości. Ze względu na północną wystawę i położenie w lesie nadaje się do wspinania
w cieplejsze dni, kiedy to na Kamieńcu może być już odczuwalnie za gorąco. Jeśli zaparkujemy na mieszczącym zaledwie kilka aut poboczu wąskiej asfaltowej drogi (49.743651, 21.817119) pod najbliższą skałę, wspomnianego Wielbłąda, czeka nas zaledwie kilkadziesiąt metrów płaskiego spaceru. Jeżeli nie będzie już tutaj wolnych miejsc, można zostawić tu pasażerów z całym wspinaczkowym i dziecięcym bagażem  i wrócić na mijany kilkaset metrów wcześniej obszerny parking pod czarnorzeckim kościołem (dawną cerkwią, co da się zauważyć w jego architekturze).

Wzdłuż muru za Wielbłądem ciągnie się dość wąska ścieżka, teren pod samymi skałami nie jest zupełnie płaski, ale pod niektórymi fragmentami muru znajdziemy nieco wygodniejsze, szersze miejsca. Strzelnica nie oferuje przyjaznych dróg dla dzieciaków i zupełnie początkujących – nie znajdziemy tu atrakcyjnych propozycji poniżej VI. Najpopularniejsze drogi znajdziemy w czterech fragmentach rejonu –  na Wielbłądzie (tutaj klasykiem jest techniczne Camel Trophy VI.2+), okolicach Filaru Centralnego (obowiązkowo Drzewiec VI.3) i na Aligatorze (cały przegląd krótkich, ciekawych dróg, od dość łatwych rajbungowych szóstek, przez drogi o średnich trudnościach, wśród których polecić warto Karabinierów za VI.2/2+, po najtrudniejsze w okolicach VI.5).

Czarnorzeki Strzelnica, Półkownik VI.2 (fot. Ł. Kosut)

 

Czarnorzeki Strzelnica, Drzewiec VI.3 na Filarze Centralnym (fot. Ł. Kosut)

Czwartą popularną częścią Strzelnicy jest leżący na jej najdalszym skraju Plemnik. Przez charakterystyczną, nazwotwórczą formację prowadzą dwie warte uwagi drogi – Seksmisja VI.4 i Gameta faceta VI.5, znajdziemy też na tej skale jeszcze trudniejsze propozycje, aż po wyceniane na VI.7 In vitro. Poza Fontanną radości za VI.1+ brakuje na Plemniku atrakcyjnych, łatwych dróg (leżące po lewej stronie szóstki i sześć jedynki prowadzą kiepskiej jakości skałą), również płaskiego miejsca pod skałą nie mamy tam za dużo do dyspozycji.

Z kronikarskiego obowiązku wspomnieć należy jeszcze o dwóch pozostałych sektorach wokół Czarnorzek – Sokolim Grzbiecie
i Przełomie Marcinka. O ile jeszcze wspinaczkowo pierwszy z nich bywa wart odwiedzenia – zakładając trafienie w idealne warunki, tak drugiego nie polecam, w dodatku jeśli chodzi o wspinanie z dziećmi, to przeważają w nich miejsca do tego nieprzyjazne.

Krótko mówiąc – na początek przygody z czarnorzeckimi piachami sektory te lepiej raczej odpuścić.

Po lewej widok na teren pod Wielbłądem na Strzelnicy. Po prawej nieco płaskiego miejsca pod Filarem Centralnym (fot. Ł. Kosut)

Pod Aligatorem również jest trochę płaskiego miejsca (fot. Ł. Kosut)

Kamień Leski


Dla wspinaczy z centralnej Polski – nie mówiąc o tych z zachodniej 😉 – rejon ten to już naprawdę bardzo Daleki Wschód.
Położony o kolejną godzinę drogi od okolic Krosna – Kamień Leski to długi mur skalny, średnio kilkunastometrowej wysokości, z sięgającymi aż 30 metrów drogami w środkowej, najwyższej części. Znajdziemy tu około 70 dróg i kilkanaście projektów. Jeśli chodzi o przyjazność dla wspinania z dziećmi, to kto wie, czy nie jest to miejsce lepsze niż okolice Krosna – zachęca szeroki, płaski teren pod większą częścią muru oraz bardzo krótkie dojście od parkingu (49.468648, 22.357509), dobre również na dojazd z wózkiem. Parking ten znajduje się niestety przy najpopularniejszej drodze w Bieszczady, dość ruchliwej, której hałas nieco dobiega pod skały. Z drugiej strony umożliwia to łatwe zrobienie wspinaczkowego przystanku po drodze nad Solinę lub pod bieszczadzkie połoniny.

Kamień Leski zbudowany jest z gruboziarnistego piaskowca krośnieńskiego (fot. A. Grzegorzek)

Wspinaczkowo rejon jest dość wymagający – poza kilkoma bardzo krótkimi i łatwymi (III-V) drogami na tylnej ścianie najwyższego punktu Kamienia nie znajdziemy tutaj dróg łatwiejszych niż VI. Rozgrzewkę zapewnić może kilka krótszych VI.1 – VI.1+ w prawej części muru. Klasykami rejonu są jedne z pierwszych dróg na Kamieniu Leskim – Bieszczadzkie Solo VI.2+ i Ziemia Obiecana VI.3 (po obrywie być może jednak nieco więcej…). W tych trudnościach ciekawe są także Archiwum X VI.2+/3 oraz Łoś Superktoś VI.2+.
Z kolei z dróg trudniejszych warte polecenia są Luftwaffe VI.4+ i Wąskotorówka o tej samej wycenie oraz Mała Doris za VI.5. Najtrudniejsze drogi rejonu sięgają stopnia VI.6 – znajdziemy tu kilka takich propozycji.

Niewątpliwym dla mnie minusem Leskiego jest spora ingerencja w wiele spośród dróg, łącznie z niektórymi wykutymi niemalże od A do Z w gładkich płytach. Naturalne drogi, jak i też te oszczędnie poprawiane, są jednak zdecydowanie warte spróbowania.

 

Kamień Leski oferuje przeważnie siłowo-wytrzymałościowe wspinanie w niewielkim przewieszeniu po dobrych chwytach. Krótsze drogi mają charakter wybitnie bulderowy (fot. A. Grzegorzek)

Dobrej zabawy w podkarpackiej piaskownicy! 🙂

Autor tekstu:
Łukasz Kosut 
www.facebook.com/tatrafun
www.instagram.com/lukasz_kosut/
www.przewodniktatrzanski.eu


Zdjęcie główne: urokliwy i malowniczy Kamieniec, fot. Ł. Kosut.
Wszystkie zdjęcia z Czarnorzek pochodzą z prywatnego archiwum Łukasza Kosuta, natomiast kadry z Kamienia Leskiego opublikowane dzięki życzliwości Angeliki Grzegorzek.


Za tydzień opis kolejnych rejonów z Podkarpacia.

Łukasz Kosut

Łukasz jest wysokogórskim przewodnikiem tatrzańskim - czyli może Was zabrać na wyjścia pozaszlakowe i wspinanie w Tatrach - na przykład na Mnicha, Grań Kościelców, Mięguszowieckie Szczyty i wiele wiele innych. Zimą najbardziej zaprasza na wycieczki skiturowe - od tych zupełnie podstawowych, dobrych dla początkujących, po wymagające trasy. Jest też ratownikiem - ochotnikiem w Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym. Na stałe współpracuje z kwartalnikiem "Tatry", wydawanym przez Tatrzański Park Narodowy, gdzie znajdziecie jego fotografie i teksty, poświęcone miedzy innymi tatrzańskiej historii, topografii czy też opisy wycieczek - szlakowych, skiturowych i rowerowych. Zupełnie nieobiektywnie za najlepsze skały uważa podkarpackie piachy, o trudne RP najczęściej walczy w tatrzańskich dolinkach, ale równie wysoko ceni sobie ładne drogi każdej trudności w nowo poznawanych rejonach, na pobliskiej Słowacji i na dalszych wyjazdach. Tata nastoletniej już Karoliny, ale dobrze pamięta czasy, kiedy niełatwo było godzić wspinanie z tacierzyństwem ;)

Podobne artykuły

2 Odpowiedzi

Skomentuj